Na torcik natchnęło mnie w ostatniej chwili i w dużej mierze musiałam improwizować, ale efekt końcowy był całkiem przyzwoity. Nie miałam też specjalnie czasu na sesję, ale i tak nie o tym chcę dziś pisać, więc temat tortu potraktuję nieco chłodniej;)
Tort jest bardzo prosty w wykonaniu, a przede wszystkim idealny dla dzieci, stąd też jego nazwa. Spersonalizowałam go dodając żelkowy napis.
Składniki:
900 ml soku Kubuś
2 budynie waniliowe/śmietankowe
galaretka agrestowa
biszkopt
Przygotowanie:
Biszkopt pieczemy wg swojego ulubionego/sprawdzonego przepisu. Przekrawamy, nasączamy naparem z herbaty.
Zabieramy się za krem.
Budynie gotujemy zgodnie z przepisem na opakowaniu, jedynie zamiast mleka wlewamy sok. Ciepłym jeszcze kubusiowym kremem przekładamy biszkopt i odstawiamy. Na wierzch wylewamy przygotowaną wcześniej tężejącą galaretkę.
************************************************
Rok 2014 - przedszkole i mój pierwszy siwy włos;)
Nie powiem, żebym jakoś specjalnie histeryzowała, ale niepokój i obawa towarzyszył mi, a jakże. Myślę, że dla każdego jest to trudny okres, temat rozstania itp. Moje dziecko nie było wyjątkiem, pierwsze dni w przedszkolu były bardzo ciężkie, na szczęście nie trwało to długo, a może wyparłam ten etap z pamięci....tak czy owak, ogromną rolę w tej sytuacji odegrały dwie Panie Przedszkolanki, chociaż dziś chciałam odnieść się tylko do jednej z Pań.
Pani Kasia od początku była Idolem mojego niespełna trzyletniego wtedy dziecka. Często w domu słyszałam...a Pani Kasia...bo Pani Kasia...opowiem jutro Pani Kasi, ciekawe co powie Pani Kasia....
I tak Pani Kasia stała się częścią naszego życia. Przez ponad rok dawała całą siebie, za co byłam jej bardzo wdzięczna, ponieważ to dzięki niej między innymi trwałam swoje 8 godzin;)
Niestety, wczorajszy dzień był ostatnim dniem pracy Pani Kasi i chociaż życzę jej jak najlepiej, strasznie przy tym żałuję, że już jej nie będzie z nami.
Były prezenty, całusy, przytualsy...sesja zdjęciowa i słodkości...
Szkatułka na Skarby, którą moje dziecko dostało od Pani Kasi na pożegnanie zawierała dodatkowo małe zawiniątko, krótki liścik, bardzo wzruszający i osobisty, dlatego też treść zachowam dla siebie. Nie mniej jednak bardzo dziękuję za te słowa.
Zdawać się mogło, że Niko zrozumiał, ale zapytał...a kto nas teraz będzie kochał:)
Zdawać się mogło, że Niko zrozumiał, ale zapytał...a kto nas teraz będzie kochał:)
fajny wpis Kasiu i pozazdrościć Wam Pani Kasi <3
OdpowiedzUsuńDziękuję:):):)
UsuńTaka Pani Kasia to prawdziwy skarb, nie tylko dla dziecka, ale też dla mamy :)
OdpowiedzUsuń