Czy ktoś jeszcze się domyślił, że nie wyszła mi beza..hehe, a tyle się naobiecywałam. Mój szanowny kolega małżonek zawsze mówi, że dwa razy obiecać to jak raz dać, więc czuje się usprawiedliwiona.
A tak na serio, to niestety podjęłam dwie próby na torta bezowego i dwie okazały się nieudane, jednym słowem zostałam pokonana. Teraz pozostało mi wyciągnąć wnioski co zawiodło:) A i oprócz wniosków 12 żółtek...hehe.
No to po faworku...:)
Składniki:
2 szklanki mąki
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
5 żółtek
2 łyżeczki spirytusu
1 łyżeczka octu
2 łyżki kwaśnej, gęstej śmietany
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
5 żółtek
2 łyżeczki spirytusu
1 łyżeczka octu
2 łyżki kwaśnej, gęstej śmietany
olej do smażenia, cukier puder do posypania
Przygotowanie:
Do miski wsypujemy mąkę, proszek do pieczenia, żółtka, spirytus,
Do miski wsypujemy mąkę, proszek do pieczenia, żółtka, spirytus,
ocet i śmietanę.
Mieszamy łyżką, a następnie wyrabiamy ręcznie
Wyrobione ciasto dzielimy na pół i bardzo cienko rozwałkowujemy.
Wycinamy paseczki i nacinamy na
środku każdego paska,
aby uformować faworki.
Smażymy w dobrze nagrzanym
oleju z obu stron na rumiany kolor.
Gotowe faworki obsypujemy cukrem pudrem.
skoro dzisiaj tłusty czwartek faworki królowały na naszym stole - szkoda, że na tak krótko ;)
OdpowiedzUsuń